Jeśli chodzi o mój outfit, do grunge'u mam - powiedzmy, słabość (z resztą jak do każdej bardziej ostrej i wiążącej się z latami osiemdziesiątymi czy dziewięćdziesiątymi estetyki), choć już od dawien dawna się tak nie noszę, coś mnie tknęło i postanowiłam wrzucić na siebie moją własną, odnowioną jego interpretację. A ponieważ znowu w modzie jest, to co się będę, o!
Wyciągnęłam starą flanelową koszulę (och ile musiałam się naprosić kolegów by mi taką sprezentowali, skoczyło się na tym, że kupiłam ją sobie sama), nowe futrzane buty, ze spodni zrobiłam ultra krótkie, postrzępione szorty a na górę wrzuciłam t-shirt z ćwiekami. W takim właśnie zestawie pognałam przed siebie. I co najfajniejsze w tym wszystkim ani nie zmarzłam, ani było mi za gorąco. Jedynie bezczelne komary sobie urządziły na mnie kolację.
zdjęcia: Paweł Kolankowski
flanela - allegro
t - shirt - H&M
szorty - Lee + DIY
buty - allegro