piątek, 30 lipca 2010

urwany guzik

Jako że coś się nam z pogodą zepsuło, zacina deszczem, żabami i innym mokrym czymś, więc nie pozostaje nic innego jak poćwiczyć wenę i cosik tu nabazgrolić.

Zacznę może od tego,iż faktem jest, że zdjęcia mają już trochę czasu, a dokładnie chyba niewiele ponad miesiąc, bo powstały zaraz po krótkim wypadzie do Włoch. A jako że Italia, to i ciuchowe szaleństwo, więc nie obyło się bez małych 'ubraniowych wojaży'. Z całą naszą zgrają wylądowaliśmy w Bolonii, a ponieważ w zeszłym roku spędzaliśmy już tam część wakacyjnego wypadu, także tym razem wycieczka opierała się głównie na łażeniu po sklepach.

Och, jakież było moje zdziwienie gdy w ogólnodostępnych sieciówkach natrafiłam na dość spory rozłam cenowy pomiędzy miejscem mojego ówczesnego pobytu a miejscem zamieszkania, i co ciekawe wcale nie na plus tego drugiego. Otóż, prosty przykład, za torebkę do której zapałałam nieskończoną miłością w Polsce musiałabym dać 130 zł (dokładniej 129,90) a tu proszę, w Bolonii ten sam skarb z przyklejoną metką cenową 19.90 euro, co jakby nie patrzeć wyszło niecałą 'stówkę'. I muszę jeszcze zaznaczyć, nie mówię tu o żadnych przecenach.

Nie czekając długo, rzuciłam się w wir zakupów i nic co nie umknęło mojej uwadze nie miało prawa wisieć bezkarnie na wieszaku. Obładowana do granic możliwości przetrzymałam biednym tubylcom przymierzalnię i wybierając, w moim mniemaniu, co lepsze smaczki z triumfalną miną udałam się w stronę kas.

Wtem!

(i tu zaczyna się dramatyczno - traumatyczny zbieg wydarzeń, które na sam koniec doprowadziły do niewielkiego poratowania mojego portfela)

wprawne oko mego mężczyzny zauważyło brak jednego guzika w marynarce (!). Więc, przeprowadziwszy burzę mózgów i wykluczając wszelkie dziwne opcje rozwiązania tego jakże 'poważnego' problemu, łącznie z oderwaniem guzika od innego rozmiaru i przetransportowaniem go do mojego zakupu, postanowiłam iść i twardo wykłócać się o swoje prawa konsumenta do zakupu pełnowartościowego towaru, a dokładniej rzecz ujmując - wyciągnąć jakiś upust. Jedynym problemem, a może i warunkiem sprzyjającym było to, że nikt, dosłownie NIKT w tamtejszym sklepie nie potrafił mówić po angielsku. Więc pani kierownik - szef wszystkich szefów ze zrezygnowaną miną machnęła na mnie ręką dając za sam guzik 4 euro rabatu.

Zadowolona, z pustkami w portfelu ale z uśmiechem i szczęściem w sercu wróciłam, przyfociłam a wam, po wysłuchaniu, a właściwie przeczytaniu wpisu z cyklu 'Straszne przygodny Panny Lemoniady' zapraszam na krótki pokaz tego co powstało.









zdjęcia: Paweł Kolankowski



marynarka (ciągle bez jednego guzika) - H&M
pasiak - H&M
torebka - H&M
szorty - second hand
baleriny - atmosphere
pończochy, rajstopy - nie pamietam

sobota, 24 lipca 2010

łuhuuu pierwsze koty za płoty





Jako ze jest to pierwszy mój wpis tutaj, jak i w ogóle gdziekolwiek, nie wiem za bardzo jak zacząć. Więc może na początek się przywitam, więc....WITAM.


Nie jest moim zamiarem to, by blog ten był pełen bezsensownych modowych, czy nawet i życiowych przemyśleń bo po co. Wpisy są o ciuchach, o mnie i o tym co mi w głowie szumi, bez żadnych zbędnych filozofii. Mam nadzieję dziouszki i chłopcy ze przypadnie Wam do gustu i będziecie mieć z niego taka radochę jaką ja (póki co) mam.

A teraz może przejdę do sedna sprawy. Coby nie zamulać i nie znudzić czytelnika.
Ponieważ mamy wakacje, porno i dusno, wiec i gorący, letni wpis czas utworzyć. Co jeszcze przychodzi mi na myśl kiedy mowa o wakacjach? Oczywiście wyprzedaże powiosenne. Będąc w zakupowym szale, a dokładniej rzecz ujmując wkraczając do Zary po upatrzoną, potrzebną z resztą w danym czasie i wychodzoną marmurkową ramoneskę wzrok mój padł na małą, niewinnie spoglądającą na mnie z wieszaka sukienkę.
Nie myśląc za wiele, cap ją i do przymierzalni. I jak już możecie się domyślić zamiast z ramoneską wyszłam z nową kiecą. No ale cóż, na kurtałę przyjdzie jeszcze czas.

By zaprezentować ją w jakiś wysublimowany sposób, prawie o wschodzie słońca wraz z Panem fotografem wybrałam się w poszukiwanie co ciekawszego tła by ukazać urodę mej zdobyczy. Co powstało właśnie Wam, moi Drodzy prezentuję. Endżoj.





































































zdjęcia: Paweł Kolankowski



http://www.flickr.com/photos/34600724@N08/



sukienka - Zara